Less waste by Cleptaches

Może Was to nie zaatakowało, ale mnie zaatakował wszech ogarniająca fala zero waste. Bardzo mnie cieszy, że wiele osób zainteresowało się redukcją śmieci i wszechobecnego plastiku. Mam jednak wrażenie ( może mylne), że dużo ludzi popada w skrajność. Od razu chce zejść do minimalnej ilości śmieci, od razu każdy kto kupuje coś w plastiku jest prawie hejtowany.

Moim zdaniem do zero waste, należy podejść powoli małymi kroczkami i bardziej skupić się na less waste czyli wytwarzać w domach po prostu mniej śmieci.

Po pierwsze warto zastanowić się jakich śmieci mamy najwięcej. U nas bardzo dużo śmieci było kompostowanych dlatego też założyłam kompostownik w ogrodzie ( oczywiście jak ktoś nie ma ogrodu jest możliwość założenia kompostownika na balkonie – wystarczy w google wpisać i można dostać wszystkie informacje). Również dużo mamy śmieci, które można zrecyklingować wrzucając do odpowiedniego kontenera – u nas taki kontener nazywa się śmieci „suche”.

Nasza powyższa segregacja nie spowodowała, że ilość śmieci zmieszanych zmniejszyła się do małego słoika. Szczerze nie ma szans.

Np. papier toaletowy ok kupuję w 100% z makulatury, ale rolki są zapakowane w plastik, nie jestem przekonana czy z tego plastiku da się coś jeszcze zrobić. Pastę do zębów kupuję z naturalnych składników, ale jest ona w tubce plastikowej i jakoś nie jestem przekonana do robienia samodzielnie pasty ( może kiedyś zmienię zdanie, ale na razie no way).

Zakupy robimy internetowo w sklepie Frisco.pl, nie mam zastrzeżeń do pakowania produktów, gdyż są wkładane w siatki, które można poddać w 100% recyklingowi ( używając wielorazowo, do śmieci czy oddając kurierowi), ale warzywa i owoce, które są pakowane na tacki i foliowane jest dla mnie ciężkie do przeżycia.

Jest wiele rzeczy, które chciałabym zmienić np kupowanie kasz czy ryżu, z czasem chciałabym kupować te produkty do swoich pojemników, ale wiąże się to z organizacją czasu – podróżą do odpowiedniego sklepu.

Są też rzeczy z których nie zrezygnuję np z chusteczek wielorazowych w czasie choroby, jest to wygodne i dla mnie higieniczne niż używanie wielorazowych w czasie przeziębienia.

Warto po pierwsze rozważyć jakich śmieci mamy najwięcej i zastanowić się co jesteśmy w stanie zredukować lub zamienić. Małe kroki są ważne, ale najważniejszy jest spokój. Nie wprowadzanie czegoś na siłę i wbrew sobie czy domownikom. Rezygnacja z dużej ilości śmieci, nie powinna być ciągłą walką, gdyż w pewnym momencie dopadnie nas frustracja i to całe zero waste wyślemy w kosmos, a plastik nas zaleje.

Chciałabym tym postem zacząć nie wielki cykl postów ( nie będą się pojawiać regularnie gdyż nie jest to blog stricte less waste), na temat tego co udało nam się zmienić w naszym życiu, co chcemy zmieniać i jak nam to idzie 😉

Ja już w podstawówce marzyłam ( tak jako mała dziewczynka miałam takie marzenie), aby można było segregować śmieci – plastik, makulatura, szkło i odpady organiczne. Powoli jakieś 20 lat później w Polsce pojawi się możliwość segregowania tak śmieci, u mnie np na Bemowie nie ma jeszcze takiej możliwości ( u mnie są 3 typy koszy – szkło, suche i zmieszane), ale czekam aż będzie. Najbardziej to czekam na zmianę mentalności w ludziach, bo ilość koszy na śmieci nic nie zmieni, jeżeli to ludzie nie zaczną tych śmieci odpowiednio segregować.

Kamila

Add a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *